Pisarz
No tylko, że ja sama nie wiem czy chcę iść czy nie... ja to mam ze sobą problemy
Offline
Ja nawet gdybym chciała i umiała bardzo dobrze grać, to nie miałabym czasu...
Mam angielski, niemiecki, step, a za niedługo najprawdopodobniej dojdzie hiszpański...
I muszę mieć jeszcze czas dla znajomych.
Na razie mam
Offline
A ja na nic nie chodzę. Kiedyś chodziłam na gitarkę, bo zawsze lubiłam sobie pobrzdąkać.. ale nie lubiłam baby i zrezygnowałam. Teraz chciałabym iść na taniec towarzyski (bo lubię sobie potańczyć cha che i jiva) i na piłkę nożną. Ale za daleko mam do Awangardy, a o klubie żeńskiej piłki nożnej nie słyszałam....
Offline
Co do klubu żeńskiej piłki nożnej, to ja wam powiem, że o tym jest strasznie trudno się dowiedzieć. Jak już naprawdę chcecie grać, to najlepiej będzie jak same pójdziecie się zapytać, bo nikt do was z tym nie przyjdzie. Ja się o tym dowiedziałam tylko dlatego, że dopiero drużynę zbierali i wywiesili ogłoszenie u mnie w szkole.
Offline
Na gitarę nie chodziłam, ale jako tako grac umiem.
Nie wiem, czy w Zabrzu jest żeńska sekcja piłki nożnej gdziekolwiek.
Bo dla chłopaków jest w cholerę i trochę począwszy od Górnika na Gwarku skończywszy.
Offline
I takie to nie sprawiedliwe. Moja mamuska nigdy nie miała nic przeciwko temu czym sie interesuje.
Sport był zawsze u mnie na 1 miejscu (biegałam na 60m i na długie dystanse, grałam w piłke reczna, pływałam, kiedys w podstawówkach były "gry i zabawy"- też jezdziłam), lecz wszystko zakonczyło sie w pierwszej klasie gimnazjum.
Nie chciało mi sie, straciłam ducha jako takiej walki.
Uważałam, że to wszystko jest nudne, że nic z tego nie mam.
Na początku zapisał mnie facet z wf-u na biegi przełajowe, oczywiscie nie chciało mi sie chodzic, i powiedziałam, że mam problemy z oddychaniem.
Nie miałam.
To było tylko podejrzenie lekarki, gdy po raz "setny" dostałam zapalenia płuc.
Żałuję, że to wszystko zaprzepaściłam, już nie mam tej kondycji, radości z tego, że wygrałam. Na wf-ie ciesze sie nawet z ostatniego miejsca, bo jest to lekcja na która nie trzeba się uczyć.
Życie ze sportem zakończyłam definitywnie. Lecz nagle, w wakacje przed 2 klasa gimnazjum, na obozie, oglądałam piłkę nożna kobiet i zachciało mi sie na to chodzić. Zawsze byłam dobra w te klocki. Przyjechałam do domu z taką oto wiadomością, powiedziałam mamie, że zaczynam szukać jakiegoś klubu albo coś. Uwierzcie, że widziałam jej wieeeelkie niezadowolenie, jednak nic nie powiedziała. A kiedy oznajmiłam, że chyba nic z tego, bo nie ma u nas takiego klubu, to tak, jakby sie ucieszyła.
Wiecie jak sie wkurzyłam? Rozumiem, że ktoś może nie lubić piłki nożnej, że nawet może to potępiać, ale to jest moja mama. Gdy pływałam, zapisywała mnie na MOSiR na dodatkowe baseny, gdy biegałam, wiedziałam o wszystkich zawodach jakie były. Ale, gdy chciałam grac w piłkę kopaną [ ] to mi nawet troszkę nie pomogła.
Ale sie rozpisałam...
Offline
Mój ojciec - kiedyś piłkarz ręczny, obecnie pogrywa w piłkę nożną w klubie A Klasy - chciał mnie zapisać na koszykówkę. Ale ja nie chciałam. Mam awersje do koszykarzy. Temat umarł śmiercią naturalną. A teraz jest za późno, żeby zacząć trenować coś tak na poważnie.
Offline
Jak ja zaczęłam chodzić na piłkę nożną, to moi kochani rodzice, cały czas mi powtarzali, że tam długo nie wytrzymanym. I prawie mieli rację... tylko, że przestałam chodzić z innego powodu. Nie miałam dojazdu. Moi rodzice się jakby ucieszyli z tego faktu. Hmm... mam zamiar kiedyś tam wrócić, tylko nie wiem, czy wypali.
Offline
Czemu miałoby nie wypalić? Jesteś dużą dziewczynką, możesz sama pojeździć autobusem...
Offline
niby tak, tylko że nie ma autobusów, które by odpowiadały godzinami, nie ma pociągów, które by odpowiadały godzinami !!!! zazwyczaj ostatni dojazd jest ok. 20:00, a trening jest do 19:30 + rozmowa z trenerem na końcu, więc nie zdąrzyłabym. Chyba, że zmienią godziny autobusów albo pociągów... byłoby miło
Offline
mam rower, ale zimą to nie bardzo mi się podoba jeździć, więc wolałam zakończyć tą przygodę jeszcze przed rozpoczęciem ligi, a szkoda
Offline
Nie masz nikogo, kto mógłby cię podwozić?
Albo koleżanki z którą mogłabyś wracać pieszo?
Offline
niestety nie... mój tatuś nie przyjeżdżał by po mnie, bo jak idzie na nockę to i nie miał by jak mnie przywieźć, a wszystkie moje koleżanki mają football w... nie ważne... próbowałam jedną namówić, ale jakoś mi to nie wychodzi, jeszcze spróbuje
Offline