Skoro chciał się skupić na sporcie - jego sprawa. Nie znam, nie mi to kwestionować.
Ja jednak jestem takim typem człowieka, który na wszystkich płaszczyznach chce do maksimum wykorzystać swoje umiejętności. A więc oceny muszą być wysokie, bo mnie na to stać. Samorealizacja.
Offline
Eh... a propos wysokich ocen. Mój nauczyciel historii powiedział znamienne zdanie, które wszyscy chyba na zawsze zapamiętają: "nie można być ze wszystkiego dobrym, bo to jest jak z klejem: jeżeli klej jest do wszystkiego... to tak naprawdę jest do dupy", a rada którą nam dał brzmiała tak: "przyłożyć się do przedmiotów rozszerzonych i tych, z których będziemy pisać maturę, a z reszty mieć co najmniej 3, żeby było na co spadać". Pamiętaj - nie wymagaj od siebie za dużo!
Offline
Wymagam od siebie tyle, ile wiem, że zdołam osiągnąć. Nie przeceniam swoich możliwości, zatrzymuję się na granicy między ich szczytem, a pobożnymi życzeniami.
Offline
W gimnazjum też tak miałam. Liceum to już jest inna bajka i staram zrealizować się w swoich przedmiotach. Reszta - żeby przejść.
Offline
Ale ja mam taką mentalność, że jeśli wiem, że potrafię to robię.
I już.
Offline
Ja też... ale tutaj już wiem, że niewiele potrafię.
Offline
E tam, potrafisz więcej niż ci się wydaje.
Zawsze tak jest.
Chyba, że ktoś jest megalomanem. Wtedy wydaje mu się, że umie więcej niż potrafi w rzeczywistości.
Offline
Na głównym miejscu stawiam historię i głównie z niej się uczę. Z innych przedmiotów szczególną uwagę zwracam na to, żeby jak najwięcej pamiętać z lekcji.
Offline
A język polski, pani dziennikarko?
Do tego trzeba się przykładać! ;p;p;p;p
Swoją drogą, uwielbiam historię.
Offline
Z języka polskiego mam takie szczęście, że wyjątkowo dużo pamiętam z lekcji
A na historii po prostu pan wiele nie zdąży powiedzieć.
Offline
Bo on zazwyczaj gada nie na temat Ale za to jak już zacznie opowiadać, to aż nie można przestać słuchać
Offline
I jestem pewna, że lekcja historii trwa krócej niż lekcja matematyki, która ciągnie się w nieskończoność. Te dwie lekcje na pewno nie mogą trwać po 45 minut! Historia ma tylko 30, a matematyka chyba z 60!
Offline
Zapewniam, że obydwie trwają tyle samo ;p
To tak jak z siedzeniem na przystanku i oglądaniem telewizji. Dziesięć minut stania i czekania na autobus zdaje się wiecznością, ale dziesięć minut oglądania telewizji mija niepostrzeżenie.
Offline