Zapewne każdy zna/jest osobę/osobą, która dobrze się uczy i przy jego nazwisku w dzienniku figurują piątki. I mogę się założyć, że osoby te noszą miano "kujona". Niby nic niezwykłego... Tylko jest pewna różnica między kujonowatym podlizywaniem sie nauczycielom poprzez znanie odpowiedzi na każde pytanie, a inteligencją, którą się po prostu ma i wcale nie siedzi się nad książkami całymi tygodniami.
Ja na ten przykład mam piątki, co roku świadectwo z paskiem et cetera. A jedynym przedmiotem, z którego muszę się uczyć jest biologia, której za Chiny ludowe nie zrozumiem.
W klasie już mnie kujonem nie nazywają. Ostatnio kumpel powiedział "Hermiona", ale potem, widząc moją minę, już tego nie powtórzył. Tak poza tym gadam na lekcjach jak najęta, klnę, obrażam innych i ogólnie jestem zdegenerowana. A to kujońskie nie jest w najmniejszym stopniu.
A jak u was?
Offline
No cóż, u mnie miano kujon to już standard [niestety]. A ja muszę powiedzieć, że z dziewczyn z mojej klasy, chyba uczę się najmniej. Ile razy jest tak, że jak się kogoś pytam: "uczyłaś się?", słyszę odpowiedź: "tak, cały dzień nad tym siedziałam". A ja nawet książki nie otwarłam, albo tylko na chwilę.
Oczywiście zdarzają się też takie chwilę, że naprawdę na przedmiot nie umiem. I co wtedy jest?
-Umiesz?
-Nie.
-Akurat, ty na pewno umiesz.
I kurcze weź wytłumacz tym niedorozwoją, że jesteś tylko człowiekiem i nie zawsze musisz wszystko umieć.
Jestem ambitna, chcę mieć piątki, ale na pewno nie będę uczyć się całymi dniami. A te niedowiarki ze szkoły powinny mnie w domu odwiedzić i by zobaczyli, że ja wiecznie przed kompem siedzę, przed TV, łażę po wsi i ogólnie robię wszystko, tylko nie się uczę.
Offline
Ja dobrze sie uczę. Mam trudności tylko z fizyką i z chemią. Nie rozumiem, nie zrozumiem i rozumieć nie będę. Nawet, gdy nie gadam na lekcji [ tak, czasem sie staram, szczególnie wtedy, gdy siedzę w pierwszej ławce sama, a za mną nikogo nie ma - zazwyczaj wtedy, gdy nauczycielka mnie przesadzi]. Wszystkich zastanawia jedno - to, że umiem matematykę. To jest dla mnie przedmiot, na którym mogę gadać przez całą godzinę, a i tak wszystko będę wiedziała. Powinno mi to pomóc w moich "kochanych" przedmiotach. Jednak na nic to sie nie zdaje, bo ja i tak nie wiem o co kaman w tym wszystkim.
Nie lubię określenia kujon, bo i tak wszyscy wiedzą, że sie nie uczę. Wkurza mnie to,że gdy ja dostaje 5, a kolega 2 to krzyczy na całą klasę- nie zaś ten kujon. Owszem są ludzie (aż 2) którzy uczą sie lepiej ode mnie, ale oni nie uczestniczą w życiu klasy tak jak ja. Jeżeli jest jakaś afera, to wszyscy wiedzą, że ja jestem z nią związana, lub wiem coś na jej temat, bo koledzy mi sie "spowiadają" z tego co sie działo.
Na lekcjach nie uważam, robie wszystko byleby nie zrozumieć tematu, jestem cholernym leniem, nie obchodzą mnie moje oceny, jednak dobrze mieć te 4 i 5. I NIE jestem kujonem, w żadnym wypadku. I szczerze współczuje ludziom, którzy muszą dłużej ode mnie siedzieć nad książkami, bo uważam, że ja i tak spędzam nad nimi za dużo czasu. Bo przecież na historii, dat nie umie sie z sufitu, a na biologi, bez patrzenia w atlas, nie wie sie, gdzie jest Morze Kaspijskie, które jest jeziorem.
Offline
Nie znoszę matematyki! Nienawidzę po prostu.
Fizyka jest mi obojętna.
A chemia i historia to moje ulubione przedmioty, z których nie muszę się dużo uczyć, a i tak wiem wystarczająco.
Szczerz mówiąc, uczę się dla ambicji i dla stypendium. W końcu 150 zł piechota nie chodzi, a ja mam dodatkowo satysfakcję.
Offline
Ja też się "uczę" dla stypendium Tak na prawdę, to ja się uczę przed sprawdzianami, bo z lekcji na lekcję się nie uczę. Przed lekcją opowiem temat koleżance i wszystko wiem, w sumie nie wiem skąd.
Nie pomyślcie, że się chwalę, ale nie dosyć, że się najmniej uczę, to jeszcze jestem najlepsza. Jest jedna osoba, która może się ze mną równać [ja teraz nie mówię, o pojedynczych przedmiotach, tylko o wszystkie razem - średnią znaczy się], ale ona to raczej ma dobre kontakty z nauczycielami, a ja po prostu mam to w dupie. A najlepszym dowodem na to jest fakt, że szczytem marzeń tej osoby jest pójście do technikum. Dlaczego nie LO, skoro taka dobra?
Offline
Ze średnią nie jestem najlepsza. Na koniec miałam 5.08, a jeden koleś miał 5.14. Ale to tylko dlatego, że piłkarz i miał 6 z wuefu, a ja musiałam się zadowolić piątką
Ja w domu robię tylko zadanie (choć nie zawsze) i uczę się biologii. Z resztą idę na żywioł.
Offline
Pisarz
Więc tak ja uchodzę za kujona, ale tylko z angielskiego, bo miałam dodatkowy więc wystaję trochę z materiałem na tle klasy
Biologia?? Uwielbiam może dlatego, że miałam w podstawówce suuuuper babkę od przyrody:D
Taki tekst na lekcji mamy temat o rozmnażaniu się człowieka i o narządach płciowych ludzi xD
-No więc tak przy penisie napiszcie donie "fallus" specjalnie przez dwa "l" żeby był dłuższy xD . tak właśnie tekst walnęła pani dzieciaczkom z 5 klasy xD
Matma... nienawidzę!!!!!!!!! Dlaczego?? Bo miałam poje*** nauczycielkę w podstawówce Teraz też lepszej nie mam, bo nic z matmy wytłumaczyć nie umie, kretynka jedna.
Fizyka babka jest spoko i jest miła, no ale tłumaczyć to ona zbytnio nie umie
Kobita od chemii to stara prukwa, chyba po trzech rozwodach z wiecznym napięciem przedmiesiączkowym, przecież do cholery tym nauczycielom nikt w tej szkole pracować nie kazał i moim zdaniem zawód powinien sprawiać przyjemność, a nie mękę, a poza tym ta rypnięta na wszystko bab nie potrafi się porządnie wysłowić, bo nie potrafi powiedzieć "jeżeli", "soli" itp. tylko mówi "jeżely" "soly" itp.. No dno po prostu
Co do paska to miałam w podstawówce, ale teraz w pierwszej gim zabrakło mi dwie setne do paska, kurde
W podstawówce średnią miałam zawsze powyżej 5,0.
Ogólnie jak słyszę słowo sprawdzian to mam wściek, bo trzeba będzie usiąść i poczytać, generalnie na lekcji nie słucham o czym, gadają nauczyciele, bo mam lepsze zajęcie np. wbijanie koledze długopis w plecy, albo gadanie z koleżanką z ławki, jeszcze nigdy nie było tak źle żebym wylądowała sam w ławce beż nikogo obok xD Zadania domowe... z reguły odrabiam
Offline
Ja wolę słuchać na lekcji, bo nie lubię się uczyć w domu. Ostatnio z odpowiedzi dostałam 5- z historii, bo się nie uczyłam.
A mój kumpel ma podzielną uwagę. W domu się nie uczy, tylko zawsze z lekcji pamięta. Najlepsze jest to, że na lekcjach wariuje, więc nikt nie wie, jak on to robi, że potem i tak wie, co było na lekcji powiedziane. Skąd to wiadomo? Z zeszytu nie umie nic, natomiast to, co pani na lekcji mówiła, umiał wszystko Zdolny jest
Offline
Ten twój kolega ma tak jak ja... najgorzej jest jak mnie na lekcji nie ma... Wtedy to w ogóle nie czaje tematu
Offline
nie tylko Ty... ja się nie uczę, tylko z lekcji pamiętam. Ja mam o tyle lepiej od kumpla, że to, co w zeszycie zapiszemy też w miarę pamiętam...
Offline
Pisarz
Ja tam jestem wzrokowcem więc..... mi to najlepiej na obrazkach pokazać to bym zakumała xD
Ja tam czasem słucham na lekcji, a czasem nie...
Czasem się uczę w domu, a czasem nie i tak też z ocenami.
Raz dobra a raz złe xD
Offline
ja też jestem wzrokowcem czasami mam tak, że pamiętam, gdzie coś było napisane w zeszycie, tylko nie pamiętam, co dokładnie a czasami jak mnie siostra w domu przepytuję, to jej mówię, gdzie jest coś napisane
Offline
Ostatnio jestem skazana na notatki zeszytowe, bo mi kumpela do ucha śpiewa pieśni religijne na lekcjach. Ale i tak nie jest źle.
Offline
Pisarz
Pieśni religijne... o matko współczuje
Ja na szczęście nie mam takiej koleżanki.
Za to siedzę w ławce z największą jajcarą w klasie. Więc na każdej lekcji śmiejemy sie z byle czego np.
Na WOSie pani pyta:
- No a jak myślcie czego brakuje polskim politykom?
A moja koleżanka odpowiada:
- JAJ!!
Offline
hehehe u nas ostatnio gościu na gegrze pytał się, gdzie jest największa populacja ptactwa w Polsce, więc mu ładnie odpowiedziałam, ze w Warszawie powiem jeszcze, że przed tym pytaniem mówiliśmy wszyscy o BRACIACH K.
a co do piosenek religijnych, to właśnie jestem po rekolekcjach, czyli przez najbliższy miesiąc będą królować u nas w szkole, bo w końcu trzeba pokazać nauczycielom, że się czegoś nauczyliśmy w te 3 dni
Offline