W niedziel odbył się szesnasty finał. Ja osobiście zapieprzałam z puszką po całym mieście i zrobiłam lekko 50 kilometrów. Zajęło mi to 9 godzin. Jedna kobieta zaczęła wyzywać mnie i moją kumpelę, jeden facet zaczął sie drzeć, że na niego powinnyśmy zbierać, jedna babka miała więcej serduszek za wrzucenie, niż ja do rozdawania, a jeden koleś złożył mi ofertę matrymonialną. Było jeszcze dwóch takich, którzy chcieli nam wpieprzyć, że weszłyśmy na ich rewir. Co z tego, że była 6.30 i dopiero odebrałyśmy identyfikatory ;p ? Z koleżanką uzbierałyśmy razem trzy stówy i w przyszłym roku też mam zamiar iść.
A wy sie w jakikolwiek sposób udzielałyście?
Offline
Pisarz
Ja wrzuciłam piniądze. Niestety nie mogłam zbierać w tym roku, ponieważ wczoraj miałam wizytę u cioci . Jednak w przyszłym roku się postaram. O ile będę w kraju...
Offline
Ja w sobotę byłam na imprezie i kiedy musiałam wstać o szóstej nie potrafiłam trafić w drzwi, o staniu prosto nie mówiąc. W ogól nie mówiąc o staniu ;p Ale potem mi się polepszyło.
Offline
Pisarz
Zawsze wstanie jest trudniejsze. Ta ciepła kołdra jest taka kusząca. Dopiero kilka minut po wstaniu, rozbudzasz się.
Offline
Wstanie wstanie to była połowa masakry. Przypuszczam, że nawet gdybym spała do 11 byłoby ciężko. Tak poza tym koleżanka włożyła mi łokieć w oko. Kilka razy. I miałam zaburzenia widzenia ;p
Offline
Ja niestety niezbyt się udzieliłam, bo do najbliższej imprezy, na której nic nie było, miałam tak daleko, że nie wyszłam nawet z chaty... O zbieraniu pieniędzy nie było mowy, bo w tym roku strasznie zawiedli moją wieś, czyli nie zbierali w ogóle. I jak tu komuś pomóc? Chamstwo... za rok
Offline
Pisarz
Niestety czasami tak jest. W zeszłym roku, gdy wracałam z akcji (pomagałam koleżance zbierać, bo ja sama byłam za młoda ), zgubiłam komórkę. Znalazłam ją dopiero po godzinie. Lezała brudna.
Offline
Nie przypominam sobie, żebym coś zgubiła... jednak dobrych wspomnień nie mam. Jak ostatnio przeszłam 2 kilosy, żeby być na jakimś WOŚP, następnego dnia miałam spr z czegoś więc musiałam się jeszcze pouczyć... niestety głowa mnie bolała i ogólnie byłam niezdolna do nauki... taka wiecie, prawie chora, ale zdolna, żeby iść do szkoły....
Offline
Ja z puszką przeszłam jakieś 50.
Kilometrów, znaczy się.
Ale miałam ferie (jeszcze tylko 3 dni i koniec ) więc do niczego uczyć się nie musiałam.
Offline
I fajnie miałaś... bo jakbym ja miała ferie, to bym mogła cały dzień łazić z puszką... pod warunkiem, że byłaby przerwa, żeby coś zjeść ale ogólnie mogłabym.
Offline
No to współczuję, skoro to ma być takie nudne... I jak było?
Offline