"Hooligans" taki smutny film, a taki fajny [czy te dwa słowa przypadkiem sprzeczne nie są??] No, nie wiem, ale ja też płakałam i moja siostra płakała... brat? Brat nie wiem, bo z nim nie oglądałam, ale z tego, co go znam [płakał na "Brat niedźwiedź"] pewnie też. Bo ja mam po prostu kochanego brata
Offline
Z całym szacunkiem ja wyję jak bóbr już przy pierwszej scenie...
Do końca nie przestaję...
Apogeum osiągam kiedy to chłopaki z GSE idą sobie w tych białych butkach, żeby rozkwasić buźki kretynom z Millwall w akcie zemsty.
Nawet napisy końcowe mnie wzruszają...
Wiem, jestem nienormalna.
Offline
Zaraz tam nienormalna. Jesteś po prostu... hm... po prostu... po prostu... wrażliwa A film bardzo wzruszający, więc się nie masz czego wstydzić.
Offline
Pisarz
Chelsea z chęcią bym cię poznała, bo jak dla mnie jesteś mieszanką wszystkiego
I tu nie chodzi o podlizanie się
Offline
Nie mieszanką, tylko osobą z wypaczeniem umysłowym i huśtawką nastrojów.
Pamiętam jak na wakacjach z kumpelą miałyśmy totalną głupawkę.
Nagle przestałam się śmiać i zrobiłam minę zgwałconego koczkodana.
Nie moja wina, że wpadłam w nastrój melancholijny...
Nie podlizywanie, mówisz? =]
Offline
Zgwałconego koczkodana mówisz?
Ja zawsze robie minę "wydymanego królika"
No cóż rożnie bywa
Offline
Mam sentyment do koczkodanów po wakacjach.
Nie mogę zapomnieć wsiowatych hasełek do dziś
Offline
Ja jak się robię poważna, to wszystkich w koło to śmieszy [nie wiem czemu], a że śmiech z reguły jest zaraźliwy, ja też zaczynam się śmiać.
Offline
Jak jak mam humory to masakra.
Każdy dostaje opieprz tylko za to, że w kółko się mnie pyta: "Ale co się stało, Magda?"
Nie jestem despotką
Offline
A ja mam ciągle opieprze za to, że odzywam sie nie pytana, że mam własne zdanie, z którego większość sie śmieje. Czy ja jestem aż taka zabawna? Moim zdaniem nie, ale czasem wydaje mi się, że ludzie kolegują sie ze mną tylko dla tego, że zawsze jest śmiesznie...
Dzisiaj rysowałam po ławce... pani sie pyta, co rysuje, a ja bardzo zmartwiona, bo to była poważna sprawa: " drut kolczasty, bo ta delikwentka wchodzi na mój teren", chodziło mi o koleżankę, z która siedzę. Nie wiem co w tym takiego śmiesznego, ale każdy sie śmiał. To nie moja wina, że, gdy coś mnie zastanawia, albo mówię coś co jest dla mnie bardzo ważne to robie minę, jakby mi ktoś rodzinę skarpetkami zabił.
Offline
przepraszam, ale to było zabawne
u mnie w klasie też tak jest... cokolwiek ktoś powie i tak jest śmiesznie... czasami śmiejemy się z takich pierdół, że ciężko nas zrozumieć. A najlepsze jest to, że to jest zaraźliwie. Poważnie!!! Nauczyciele też się śmieją.
Offline
Ja mam polew ze wszystkiego.
Ostatnio na topie są słowa "zabobon" i "poduszkowiec".
Offline
a można wiedzieć dlaczego? no chyba, że nie ma specjalnego powodu
Offline
Po pierwsze same ich brzmienie nas śmieszy.
"Zabobon" od kiedy to parodiowałam naszego księdza i wydarłam się na lolę czytająca horoskop.
Drugie to z fizyki, kiedy nasz babka z takimi ognikami w oczach opowiadała nam o poduszkowcach.
Offline