Chelsea - 2008-01-14 14:12:42

W niedziel odbył się szesnasty finał. Ja osobiście zapieprzałam z puszką po całym mieście i zrobiłam lekko 50 kilometrów. Zajęło mi to 9 godzin. Jedna kobieta zaczęła wyzywać mnie i moją kumpelę, jeden facet zaczął sie drzeć, że na niego powinnyśmy zbierać, jedna babka miała więcej serduszek za wrzucenie, niż ja do rozdawania, a jeden koleś złożył mi ofertę matrymonialną. Było jeszcze dwóch takich, którzy chcieli nam wpieprzyć, że weszłyśmy na ich rewir. Co z tego, że była 6.30 i dopiero odebrałyśmy identyfikatory ;p ? Z koleżanką uzbierałyśmy razem trzy stówy i w przyszłym roku też mam zamiar iść.

A wy sie w jakikolwiek sposób udzielałyście?

Tajemnicza Nieznajoma - 2008-01-14 14:14:36

Ja wrzuciłam piniądze. Niestety nie mogłam zbierać w tym roku, ponieważ wczoraj miałam wizytę u cioci :/. Jednak w przyszłym roku się postaram. O ile będę w kraju...

Chelsea - 2008-01-14 14:19:21

Ja w sobotę byłam na imprezie i kiedy musiałam wstać o szóstej nie potrafiłam trafić w drzwi, o staniu prosto nie mówiąc. W ogól nie mówiąc o staniu ;p Ale potem mi się polepszyło.

Tajemnicza Nieznajoma - 2008-01-14 14:42:00

Zawsze wstanie jest trudniejsze. Ta ciepła kołdra jest taka kusząca. Dopiero kilka minut po wstaniu, rozbudzasz się.

Chelsea - 2008-01-14 14:59:15

Wstanie wstanie to była połowa masakry. Przypuszczam, że nawet gdybym spała do 11 byłoby ciężko. Tak poza tym koleżanka włożyła mi łokieć w oko. Kilka razy. I miałam zaburzenia widzenia ;p

Kaska - 2008-01-14 15:24:48

Ja niestety niezbyt się udzieliłam, bo do najbliższej imprezy, na której nic nie było, miałam tak daleko, że nie wyszłam nawet z chaty... O zbieraniu pieniędzy nie było mowy, bo w tym roku strasznie zawiedli moją wieś, czyli nie zbierali w ogóle. I jak tu komuś pomóc? Chamstwo... za rok :)

Tajemnicza Nieznajoma - 2008-01-14 15:35:11

Niestety czasami tak jest. W zeszłym roku, gdy wracałam z akcji (pomagałam koleżance zbierać, bo ja sama byłam za młoda :/), zgubiłam komórkę. Znalazłam ją dopiero po godzinie. Lezała brudna.

Chelsea - 2008-01-14 16:11:07

Ja zgubiłam tylko jedną rękawiczkę.

Kaska - 2008-01-15 16:25:09

Nie przypominam sobie, żebym coś zgubiła... jednak dobrych wspomnień nie mam. Jak ostatnio przeszłam 2 kilosy, żeby być na jakimś WOŚP, następnego dnia miałam spr z czegoś więc musiałam się jeszcze pouczyć... niestety głowa mnie bolała i ogólnie byłam niezdolna do nauki... taka wiecie, prawie chora, ale zdolna, żeby iść do szkoły....

Chelsea - 2008-01-24 17:18:12

Ja z puszką przeszłam jakieś 50.
Kilometrów, znaczy się.
Ale miałam ferie (jeszcze tylko 3 dni i koniec :/) więc do niczego uczyć się nie musiałam.

Kaska - 2008-01-26 14:55:57

I fajnie miałaś... bo jakbym ja miała ferie, to bym mogła cały dzień łazić z puszką... pod warunkiem, że byłaby przerwa, żeby coś zjeść :D ale ogólnie mogłabym.

Chelsea - 2008-01-26 15:30:43

Za to w poniedziałek muszę bić na randkę z geografią.

Kaska - 2008-01-27 18:57:49

Hehe.... randka z geografia. A dokładniej?

Chelsea - 2008-01-30 18:04:34

A dokładniej arcyciekawa lekcja o 'azjatyckich tygrysach'...

Kaska - 2008-01-31 19:05:29

No to współczuję, skoro to ma być takie nudne... I jak było?

Chelsea - 2008-01-31 20:34:23

Nie poszłam ;p

Kaska - 2008-02-02 14:08:01

Ah Ty leniu :P No chyba, że miałaś jakiś powód, dla którego zrezygnowałaś z tak "ciekawego" wykładu :P

Chelsea - 2008-02-04 21:02:48

No...
Nie chciało mi się.

Kaska - 2008-02-05 12:25:50

A może jednak był ciekawy :P Zrezygnowałaś, jak mogłaś :P

Tak na poważnie, to też kiedyś myślałam, że kółko matematyczne jest nudne...

Chelsea - 2008-02-05 16:13:48

Dla mnie 'azjatyckie tygrysy' jednak są nudne.
Nigdy, dobrowolnie, w pełni władz umysłowych nie poszłabym na kółko matematyczne.

Kaska - 2008-02-07 12:57:48

Wiesz z moimi przyjaciółkami nawet najnudniejsze kółko matematyczne staje się ciekawe :P

Kiedyś narysowałyśmy sobie obrazek na tablicy, gdzie wcześniej liczyłyśmy zadanie i obliczenia jeszcze były, i na pytanie, co ma on wspólnego z matematyka, odpowiedziałyśmy, że przecież są wyliczenia.
Innym razem przepisałyśmy wszystkie zadania, które były na konkursie z naszych prac konkursowych, mimo że miałyśmy je liczyć. Oczywiście wszystko ładnie, pięknie. Później zaczęłyśmy się podać kredą, bo moja koleżanka powiedziała, że chciałaby być biała, więc ją kredą popisałam i tak się zaczęło. W momencie, gdy miałyśmy liczyć zadanie z książki zwiałyśmy do łazienki pod pretekstem umycia się. Wróciłam w kamizelce koleżanki z kapturem na głowie.
A niedawno postanowiłam znaleźć rozszerzenie liczby PI i całe kółko spędziłam pod tablicą, bo przecież "liczba Pi po przecinku na pewno gdzieś zaczyna się powtarzać".
A ponad to wszystko, zawsze możemy ponarzekać na kumpla, który się zawsze przemądrza, co w wykonaniu moim i koleżanek wychodzi wyjątkowo śmiesznie :)

Tak więc, kółko matematyczne tylko z pozoru jest nudne u mnie w szkole :)

Chelsea - 2008-02-08 21:05:02

Dla mnie wszystko, co robi się dobrowolnie i co ma związek z matematyką to objaw masochizmu ;p

Kaska - 2008-02-09 14:21:46

Hehehe... patrzysz na to ze złej strony! Pamiętaj, coś jest nudne do momentu, gdy nie zechcemy tego zmienić :P

Chelsea - 2008-02-10 11:47:22

Nie mówię, że to nudne.
Mówię, że to tortury.
Tortury nie są nudne.
Są bolesne.
gdyby były nudne, nie byłyby bolesne.
A więc nie byłyby torturami.

Kaska - 2008-02-11 19:48:08

Hehe... no to zamieszałaś :P Ale zrozumiałam :P

No wiesz, ja się staram te tortury obrócić w żart, jednak nie pomyśl, że uważam matematykę za coś przyjemnego!!! Dla mnie to jest męka, a wszyscy myślą, że ja ją lubię, bo jestem z niej dobra. I wytłumacz, że to jest po prostu talent i inteligencja wrodzona... NIE DA RADY!!!

Chelsea - 2008-02-12 19:04:28

Dzisiaj do mnie kumpela wypaliła, że jestem z matematyki najlepsza w klasie.
Wyśmiałam ją.

Kaska - 2008-02-16 22:04:44

Hehe... ja się z tym nie kłócę, chociaż wiem, że najlepsza nie jestem. Nie wiem, czy dlatego, że mi się nie chce uczyć, czy dlatego, że tak po prostu ma być. Ale najlepsza nie jestem... chociaż może gdybym dłużej przy niej posiedziała, to może coś tam bym więcej wiedziała...

...Chyba jednak zacznę grać w szachy...

Chelsea - 2008-02-17 18:51:11

Szachy?
A czemu tak?

Kaska - 2008-02-24 11:12:50

Bo szachy rozwijają inteligencje :P Skupienie :P Spostrzegawczość :P Cierpliwość :P
Prawdę mówiąc szachy są dobre na prawie wszystko :P

Chelsea - 2008-02-28 15:51:26

Nie wiem, nie umiem grać :)

Kaska - 2008-02-28 21:50:00

Naucz się! To naprawdę fajna gra :) Polecam :)

Nati - 2008-02-28 22:11:00

Wiem coś o szachach i również uważam, że to fajna gra :) Opłaca się w nią grać :)

Chelsea - 2008-06-30 19:22:32

Zostanę jednak przy kartach :)

Kaska - 2008-07-19 13:31:12

Karty też lubię ;) karty i szachy :)

Chelsea - 2008-07-26 19:32:46

Są jeszcze bierki.

Ja osobiście jestem fanką.

Kaska - 2008-07-27 01:03:05

W bierki kiedyś grał, ale teraz już ich nie mam. A szkoda, bo rzeczywiście fajne to było. Z drugiej strony nie za bardzo miałabym z kim grać, chociaż osoby pewnie by się znalazły.

Chelsea - 2008-07-27 22:29:59

A młodsze rodzeństwo?
Kuzynostwo?
Sąsiadka z parteru?

Bierki jednoczą, wiem co mówię.
Chyba, że akurat przegrywasz.

Kaska - 2008-07-28 14:20:49

Młodszego rodzeństwa nie mam.
Kuzyni starsi, a jeden jedyny młodszy ma w głowie tylko komputery i jeżeli naprawdę chciałabym się z nim w coś pobawić to pozostaje mi tylko wypędzenie go na plażę, bo tam akurat się sprawdza.
Z racji, że mieszkam w domu jednorodzinnym sąsiadek z parteru nie mam, a ta obok też starsza i to o wiele...
Czasami czuję się jakbym w jakieś dziurze mieszkała, bo rzeczywiście tutaj nie ma z kim pograć. Moje przyjaciółki z gimnazjum mieszkają około 5 km ode mnie, więc jest mały problem...

Chelsea - 2008-07-28 21:17:52

Ja mieszkam w familoczku, na ulicy jest takich sześć. Młodzieży w nim w cholerę i trochę, a co jeden to gorszy technojeb. Chwała Kasi, która mieszka dwie ulice dalej :) Ale w bierki nie gramy.

Kaska - 2008-08-08 08:56:56

Ale możecie grać w inne rzeczy lub chociaż pogadać. Mi od gadania zostaje tylko gg, ale to już nie to samo.

Chelsea - 2008-08-08 13:25:28

Ej, pięć kilometrów to nie tak dużo. Moja przyjaciółka mieszka ode mnie mniej więcej tyle samo i widzimy się co najmniej raz na trzy dni nie licząc szkoły.

Kaska - 2008-08-11 10:39:47

A, czy pomiędzy tymi pięcioma kilometrami rosną lasy, nie kursują autobusy (po za szkolnym, co w wakacje jest nie do przyjęcia) ani inne środki lokomocji?

Chelsea - 2008-08-11 11:58:21

Lasu nie ma, tylko parki. Autobusy kursują często i istnieją inne środki lokomocji jak na przykład:
a) samochód ojca;
b) tramwaj (aczkolwiek trzeba kawałek dojść);
c) rower;
d) ewentualnie można dojść pieszo, bo droga przyzwoita.
;p

Kaska - 2008-08-15 15:30:28

U mnie w lesie nie ma porządnej drogi, sam piach... a jeżeli chce iść drogą to z pięciu km robi się... sama nie wiem ile, ale dużo. Tramwaju nie ma... Ojciec nie ma dla mnie czasu, znaczy się aktualnie jest zaganiany z jednej roboty do drugiej, a mama twierdzi, że nigdzie samochodem nie pojedzie mimo że prawo jazdy ma. Zostaje tylko rower, ale w taką pogodę szczerze mi się nie chce.
Planujemy wyskoczyć na pizze... jak pogoda się poprawi.

Chelsea - 2008-08-16 12:05:38

No to współczuję.
Albo mieszkasz na takim zadupiu, ale to twoje koleżanki na nim mieszkają ;p

Kaska - 2008-08-19 15:49:56

Bardziej one... Ja mam dostęp do stacji pkp :P

Chelsea - 2008-08-19 19:27:46

To gdzie ty mieszkasz dziewczyno? ;p

Moja mieścina ma 200 tys. mieszkańców, więc nie narzekam. A ja jeszcze mieszkam w centrum :)

Kaska - 2008-08-20 14:08:55

Ja mieszkam w małym zadupiu :P Około 9 km do normalniej miejscowości :P

Chelsea - 2008-08-20 23:59:30

Rozumiem, centrum wszechświata ;p

Kaska - 2008-08-25 13:49:53

Centrum zadupia :P

Chelsea - 2008-08-26 18:05:04

To już wyższy stopień rozwoju cywilizacyjnego :D

Kaska - 2008-08-30 14:15:43

Jeszcze parę lat i może nasze zadupie się pomniejszy... znaczy... chciałabym w końcu mieszkać w centrum jakiegoś mniejszego zadupia... żeby chociaż jakieś normalne sklepy były, a nie jeden spożywczy na całą wieś

Chelsea - 2008-08-30 21:09:57

Aż jeden warzywniak!?
Wymiatasz, dziewczyno!

Kaska - 2008-09-01 14:19:24

Zaraz tam warzywniak :P żeby tam jakieś warzywo dostać, to trzeba się nieźle natrudzić :P zazwyczaj nie ma :P

Chelsea - 2008-09-03 19:36:17

Taa, jak w PRL, tylko ocet ?

Kaska - 2008-09-25 20:10:29

Nie no... są słodycze. Tylko ciężko dostać jakieś warzywa i owoce. Drożdżówki też ciężko dostać.
Ale ogólnie coś tam jest.

Chelsea - 2008-09-30 21:38:31

Przecież ocet to jest 'coś' :D:D:D

Kaska - 2008-10-01 20:10:36

I ocet też tam jest :P

Chelsea - 2008-10-08 14:00:03

To już towar luksusowy ;p

Kaska - 2008-10-09 18:00:17

dokładnie :) aż dziw, że mnie na niego stać

Chelsea - 2008-10-12 14:10:10

Może to z przemytu, tańszy :D

Kaska - 2008-10-14 22:35:28

hmm... całkiem możliwe..

www.ninjaznaruto.pun.pl www.inzynieria-chemiczna2008.pun.pl www.vbc.pun.pl www.vae-victis.pun.pl www.sredniowiecze-rpg.pun.pl